Jeden z najciekawszych blogów podróżniczych w Polsce!

W cztery strony świata

Porady, wskazówki, relacje Tanie podróżowanie Niesamowite zakątki świata

niedziela, 21 października 2018

Dominikana na własną rękę - czyli wizyta na Karaibach cz.3


Kolejny dzień na Dominikanie mogliśmy rozpocząć tylko w jeden sposób - od spaceru po plaży w Bavaro! Mając jeszcze w głowie dzień poprzedni, a w szczególności przepiękną Saonę, postanowiliśmy zwolnić tempo i zostać w naszej miejscowości. Playa Bavaro ma dość bogatą ofertę - to najbardziej rozwinięta pod względem zaplecza turystycznego plaża na Dominikanie. Idąc brzegiem Oceanu Atlantyckiego co chwilę spotkać możemy ekskluzywne, 5-gwiazdkowe hotele i  liczne atrakcje, czekające na przyjezdnych. Ale akurat nie to jest największym magnesem tego miejsca - są nim oczywiście widoki!


Turkusowa woda i biały piasek idealnie się ze sobą komponują, a wybrzeże Dominikany rozciąga się aż na 1288 km, więc uwierzcie - jest w czym wybierać. Oczywiście nie wszędzie znajdziemy plaże jak z obrazka - linia brzegowa to również fragmenty skał, czy drobne kamienie. Jednak takich miejsc jak poniżej jest pełno, o czym będziemy jeszcze pisać w dalszych częściach naszej relacji. 


Dużo osób przed wyjazdem na Karaiby szuka informacji na temat pogody i klimatu, który zastaną na miejscu. Na początku garść podstawowych informacji: średnia temperatura roczna wynosi tam 25 stopni, wilgotność powietrza utrzymuje się pomiędzy 70%, a 90%. Dominuje klimat zwrotnikowy, gorący, z dwiema porami deszczowymi - od maja do sierpnia oraz od listopada do grudnia - wtedy wyjazdy na Dominikanę są najtańsze ;) Dodatkowo w okresie od czerwca do listopada trzeba uważać na huragany, które na szczęście dość często omijają ten kraj ale gdy się już pojawią, powodują ogromne zniszczenia. Paradoksalnie najlepszym momentem na odwiedzenie Karaibów jest polska zima. W trakcie naszego pobytu - a był to luty - termometry w dzień średnio pokazywały ok. 30 stopni, zaś woda miała 4 stopnie mniej. Było cudnie! Jedyną przeszkodą w idealnym wypoczynku był wiatr, który czasem dawał się we znaki ale i do tego można było przywyknąć :)


Przed obiadem udało nam się jeszcze wyrwać poza centrum miasta. W trakcie naszego pobytu dość często pytaliście o to, jak żywimy się na miejscu. Jak wiecie, nie mieliśmy zapewnionego wyżywienia i mogliśmy liczyć tylko na siebie - o opcji "all inclusive" w przypadku tej oferty na booking.com też nie było mowy. W każdym razie biorąc pod uwagę to, że przy naszym napiętym grafiku zwiedzania wyspy do Los Corales Beach Apartments wracaliśmy tylko na noc - i tak raczej za wiele byśmy z niej nie skorzystali. Na pierwsze konkretne zakupy zabrała nas nasza właścicielka - z pochodzenia Włoszka - która swoim prywatnym samochodem zawiozła nas do jednego z największych supermarketów w okolicy. W najdroższym - ze względu na turystów - rejonie Dominikany zakupy opłaca się robić właśnie w takich miejscach. Ceny są tam dużo, dużo niższe a różnice na jednym produkcie sięgają nawet 1$! 


My ze swojej strony polecamy supermarket Jumbo. Pewnie jesteście ciekawi ile kosztują poszczególne produkty. Oto kilka przykładów:

🔸Coca-cola (2l.) - ok. 3,51 zł
🔸Jogurt - ok. 2,53 zł
🔸Duża kawa Santo Domingo - ok. 14,75 zł
🔸Woda (1l.) - ok. 1,40 zł
🔸Piwo (1l.) - ok. 8.43 zł
🔸Bagietka - ok. 2,40 zł
🔸Mleko (1l.) - ok. 3,65

Jak widać tragedii nie ma :) Co do jedzenia - większość posiłków organizowaliśmy sobie sami, jednak dość często wychodziliśmy również "na miasto", by spróbować lokalnej kuchni. Potrawy, które w Polsce są stosunkowo drogie - np. ośmiorniczki - wychodziły tu dużo, dużo taniej. 


Dodatkowo na Dominikanie istnieje możliwość zakupu lokalnych, egzotycznych owoców prosto od sprzedawcy - choćby w takich miejscach, na ulicy :)


Środkiem płatniczym w tym kraju jest dominikańskie peso - 100 pesos to ok. 8 zł (październik 2018 r.), jednak w niektórych miejscach można również płacić dolarami. Trzeba mieć jednak świadomość, że wtedy ceny są również bardziej amerykańskie. Dolary bądź euro najlepiej wymieniać w bankach lub większych centrach handlowych.


Wracając do tematu, w trakcie naszej drogi powrotnej zastanawialiśmy się nad fenomenem amerykańskich busów szkolnych, który na Dominikanie jest pełno. Co ciekawe, w środku na próżno było też szukać dzieci. Z odpowiedzią przyszła nam nasza włoska właścicielka. Busy te służą do przewozu pracowników, pracujących w hotelach, korzysta z nich również lokalna ludność. Na dominikańskich ulicach wyglądają doskonale.


Pod koniec dnia ponownie wróciliśmy na oddaloną od nas o kilka metrów plażę w Bavaro.


Czy polecilibyśmy to miejsce? Zdecydowanie ma wszystko, czego potrzeba. Jedynym jej minusem jest może dość komercyjny charakter - włączając w to sprzedawców pamiątek, Panów namawiających do zdjęć z małpką czy zapraszających do swoich sklepików lub zakupu wycieczki. Ale spacerować można po niej godzinami - a to jest duuuży plus. Dodatkowo, każdego wieczoru mogliśmy podziwiać inny ślub - tym razem w takim wydaniu :)



Kolejnego dnia, przy wsparciu Rico Travel - największego polskiego touroperatora na Karaibach - wybraliśmy się w głąb wyspy, by zobaczyć jak tak naprawdę wygląda prawdziwa Dominikana. Jak dobrze wiemy, ogromne resorty nie oddają klimatu i specyfiki danego miejsca i by go poczuć, trzeba trochę zboczyć z trasy. Tak też postanowiliśmy zrobić, dlatego wyruszyliśmy z Bavaro w kierunku miasta Higuey, mijając po drodze takie oto widoki :)



Na sam początek zjechaliśmy z głównej drogi, by zobaczyć jak na Dominikanie wyglądają plantacje trzciny cukrowej. Uwierzcie, że widok mijanych po drodze dzieci z maczetami oraz czarnoskórych obywateli Haiti, którzy za całodzienną pracę na plantacji zarabiają po kilka dolarów dziennie, zrobiły na nas niesamowite wrażenie. Trzcina cukrowa jest główną rośliną uprawną w tym kraju, a zarazem najważniejszym produktem rolnym, hodowanym na eksport. To właśnie ona służy jako surowiec do produkcji cukru trzcinowego oraz uwaga ... rumu!




Kolejnym produktem eksportowym Dominikany są cygara. Choć za ich światową kolebkę uznawana jest Kuba, podobno sam Fidel Castro preferował właśnie dominikańskie wyroby, które uznawane są za jedne z najlepszych na świecie. Dość istotnym czynnikiem jest tu między innymi klimat obecny na wyspie, który idealnie wpływa na ich uprawę. Świadczy o tym najlepiej fakt, że dziś kraj ten eksportuje ponad 350 milionów cygar rocznie. Praktycznie każda z większych lub mniejszych miejscowości ma tu swoją manufakturę - my odwiedziliśmy poniższą.



Po spróbowaniu jednego z trzech składników dominikańskiej "Świętej Trójcy" - w skład której wchodzą kawa, rum i właśnie cygara - udaliśmy się do Higuey - jednego z największych miast Dominikany, zamieszkanego przez ponad 188 tys. osób.


Znajduje się tu najważniejsze miejsce pielgrzymkowe na Karaibach - bazylika katedralna Matki Bożej z Altagracii - patronki wyspy. Jej budowę rozpoczęto w latach 50. XX wieku, miała zastąpić sanktuarium św. Dionizego z 1572 r. Realizacja projektu francuskich architektów trwała 17 lat. O tym jak ważne jest do miejsce dla mieszkańców Dominikany najlepiej chyba świadczy fakt, iż wizerunek świątyni umieszczono na banknocie o nominale 50 pesos.





Co ciekawe na drzwiach do bazyliki znajduje się również wizerunek Jana Pawła II, który w trakcie swojej III pielgrzymki na Dominikanę odprawił tu uroczystą mszę.


Higuey warto odwiedzić jeszcze z jednego powodu. Znajduje się tu jeden z największych w okolicy, prawdziwych dominikańskich targów, na którym lokalna ludność dokonuje zakupów najpotrzebniejszych produktów.


Targ dzieli się na kilka części - jedną z nich jest "dział mięsny". Często turyści zastanawiają się, jak mięso, które jest trzymane na świeżym powietrzu, na dodatek na słońcu, nie psuje się. Odpowiedź jest prosta - nie ma kiedy się zepsuć. Wszystkie produkty są dość szybko sprzedawane, a chętnych nie brakuje - ceny są tu kilkukrotnie niższe niż przykładowo w Punta Cana.



Dominikańczycy to ludzie od których moglibyśmy się wiele nauczyć - uśmiechnięci, wyluzowani, zadowoleni z życia, choć te życie na co dzień ich nie rozpieszcza - przeciętna pensja nie przekracza tu nawet 300 dolarów i ledwo starcza na normalne egzystowanie, a ceny ze względu na to że większość towarów jest sprowadzana, są czasem nawet wyższe niż w Polsce. Poniżej jeden ze sprzedawców na targu w Higuey, który sam zawołał nas do zdjęcia, a gdy dowiedział się że jesteśmy z Polski ku naszemu zaskoczeniu powiedział - "Dzień dobry"!



Na targu kupić można oczywiście przyprawy i owoce - m.in. rosnącą na wyspie papaję, awokado, mango, czy ananasy. 



A tak wygląda typowa dominikańska ulica - oczywiście poza resortem turystycznym.



Po zrobieniu małych zakupów ruszyliśmy poza miasto, jadąc malowniczą trasą okolicami Kordyliery Orientalnej - licznych wzniesień porośniętych palmami. 




"Zielono i kolorowo" - te dwa słowa chyba najlepiej oddają to, co udało nam się napotkać w środkowej części Dominikany. Zobaczcie sami :)




Ostatnim punktem naszej wycieczki w głąb wyspy miało być gospodarstwo Pani Marii - rodowitej Dominikanki - które, dzięki uprzejmości Rico Travel mieliśmy okazję odwiedzić. Domy na Dominikanie są zazwyczaj bardzo małe, kilkukrotnie mniejsze od tych naszych w Polsce, pomimo tego że rodziny są dużo liczniejsze. Jest skromnie, mało kogo stać tu na luksusy ale za to kolorowo.


Zajrzyjmy jak dominikańskie domostwa prezentują się w środku :)



Jednak na nas największe wrażenie zrobił ogród Pani Marii, w którym można było spotkać m.in. wiele okazów, których nie spotkamy w Polsce. Przykładowo tak wygląda rosnący ananas.


A oto drzewo kakaowca, z którego nasion powstaje dobrze znane nam kakao.



To z kolei kawowiec, którego nasiona - choć trudno w to uwierzyć - używane są do produkcji kawy.


A tak w naturalnym środowisku wyglądają dojrzewające banany, które później można spotkać na sklepowych półkach.


Nasza wycieczka do tzw. "prawdziwej części wyspy" powoli dobiegała końca. Każdy kto był na Dominikanie i swój urlop spędził wyłącznie na plaży, z pewnością wiele stracił. Szczerze mówiąc, tylko wycieczka poza rejon turystyczny pokaże nam prawdziwe oblicze tego kraju - niezbyt zamożnego, z ogromnymi kontrastami ale za to pełnego kolorów, zapachów i smaków do odkrycia. Dominikana ma coś w sobie, coś co na długo zostaje w głowie - być może to kwestia uśmiechniętych ludzi i innej, wyspiarskiej mentalności, być może wpływają na to widoki które do tej pory widziało się tylko w filmach, jeszcze inni twierdzą że swoje robi lokalny rum i cygara. 

Dla wszystkich chętnych, którzy chcieliby przeżyć podobną przygodę podsyłamy link do oferty Rico Travel - kliknij tutaj. A już za tydzień zabierzemy Was do stolicy kraju - Santo Domingo! Do zobaczenia :)



Czekamy na Wasze opinie i komentarze - do usłyszenia :)

Nasz fan page: www.facebook.com/wczterystronyswiata
__________________________________________________________________________________________________________

Partnerzy wyprawy: 



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Kontakt
Prelekcje
tel. 696-920-020

Łączna liczba wyświetleń

Obsługiwane przez usługę Blogger.