Dubaj na własną rękę - część I
- 08:49
- by
- W cztery strony świata
Zjednoczone Emiraty Arabskie - państwo z którego obrazki mogliśmy do tej pory jedynie oglądać w internecie i telewizji, pozostające dla nas w sferze marzeń - ale marzenia są właśnie po to by je spełniać. Po ponad 3-miesięcznych przygotowaniach postanowiliśmy to zrobić, dokonać niemożliwego i udać się do najdalszego jak do tej pory, odwiedzonego przez nas zakątka świata! :)
29 września, 2015 r., Gorlice godz. 5.00 - czas start! Jak pisaliśmy we wcześniejszym poście - najtańszą opcją dotarcia do oddalonego od nas o ponad 4 tys. km Dubaju był lot węgierskimi liniami Wizz Air - prosto z Budapesztu. Pierwszy etap naszej podróży - przez Polskę, Słowację i Węgry - pokonaliśmy naszym samochodem.
Parę minut po godzinie 10.00 byliśmy już na największym porcie lotniczym na Węgrzech - Budapest Ferenc Liszt International Airport - który rocznie obsługuje ponad 8 mln pasażerów. Gdyby ktoś chciał zostawić samochód na parkingu, zaraz obok lotniska polecamy: http://www.bud.hu/english/passengers/access_and_parking/parking - znajduje się on zaraz przy głównych terminalach - a za pozostawienie naszego samochodu na 10 dni zapłaciliśmy jedyne 125 zł! :)
Same lotnisko jest dość nowoczesne, możemy na nim przez godzinę korzystać z darmowego Wi-Fi, bogata jest również strefa Duty Free - kto jednak liczy że można na niej kupić tani alkohol, może się niestety zawieść - nie obowiązuje tu tak jak na polskich lotniskach podział cen dla tych, którzy lecą do krajów UE i poza UE - więc o 0,5l. Soplicy za 12 zł możemy zapomnieć, za to nam udało się upolować 1l. Grant'sa za ok. 40 zł :) Trzeba podkreślić, że jest to przedostatnia szansa na zakup alkoholu dla osób wybierających się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich ale o tym jeszcze później.
Po krótkiej odprawie ruszamy do Dubaju - przygodo witaj! :)
Lot z Budapesztu do Dubaju trwa około 5 h 30 min. Z racji tego że wstaliśmy dość wcześnie i zaraz po starcie wszyscy usnęliśmy - nawet za bardzo nie dało się tego odczuć. Za przelot na trasie Budapeszt-Dubaj-Budapeszt zapłaciliśmy 51770 forintów, czyli ok. 700 zł - co jest dość dobrą ceną. Oczywiście zdarzają się bilety i za 500 zł ale biorąc pod uwagę że średnia cena z naszej części Europy to 1200-1400 zł nie mieliśmy na co narzekać.
Parę minut po godzinie 20.00 czasu lokalnego - w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zegraki przestawiamy o 2h do przodu - lądujemy w Dubaju!
Przed samym wyjazdem byliśmy pewni że w Dubaju jest jedno lotnisko - DXB Dubai International Airport. Kilka dni przed wylotem okazało się, że jednak sprawa nie jest taka prosta. Czytając jedną z setek relacji z Dubaju, dowiedzieliśmy się że lotniska są jednak dwa oraz że samoloty węgierskiej linii Wizz Air lądują na oddalonym o ponad 70 km od centrum miasta - Dubai World Central - Al Maktoum International Airport.
Ku naszemu zdziwieniu okazało się że lotnisko na którym wylądowaliśmy, ma być w przyszłości największym portem lotniczym na świecie - na jego rozwój przeznaczono 32 mld dolarów, a docelowo obsługiwać będzie 200 mln pasażerów rocznie - póki co lądują na nim jedynie niskobudżetowe linie lotnicze.
Po odprawie paszportowej i przybiciu pieczątki wjazdowej ruszamy w głąb lotniska - co ważne od 22 marca 2014 r. obywatele polscy, wybierający się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, nie potrzebują wizy, dzięki czemu już na samym początku oszczędzamy aż 550 zł.
Na lotnisku w Dubaju, w strefie Duty Free mamy również ostatnią szansę by zakupić alkohol - w samym mieście jest go bardzo ciężko zdobyć. W normalnych sklepach jest on nieosiągalny, dostępny jest jedynie w hotelowych barach i klubach - niestety jego ceny przyprawiają o zawrót głowy - przykładowo za piwo 0,3l. zapłacimy ok. 40 zł. Obcokrajowcy, którzy na stałe mieszkają w Dubaju mogą starać się o specjalne pozwolenie od Policji na zakup trunków wyskokowych - jednak i takie pozwolenie jest płatne - ot "zalety" krajów arabskich :)
Po wyjściu z terminalu uderza nas powiew ciepła - pomimo tego że była już godz. 21.00 czasu lokalnego, temperatura osiągała 36 stopni!
Jeszcze na
samym lotnisku zaczepił nas Tarak - sąsiad z samolotu. Zapytał czy nie trzeba
nas gdzieś podrzucić - lekko zaskoczeni takim obrotem sytuacji powiedzieliśmy
mu gdzie znajduje się nasz hotel. Tarak stwierdził że z chęcią nas tam zawiezie
- miła niespodzianka jak na sam początek wyjazdu!
Dla osób, które będą miały mniej szczęścia proponujemy autobusem F55 dojechać do stacji metra Ibn Battuta - odjeżdża on zaraz sprzed głównego terminalu - bilety w cenie ok. 5 zł można zakupić jeszcze na samym lotnisku, na stoisku połączonym z informacją turystyczną. Metrem spokojnie dojedziemy zaś do ścisłego centrum.
10 minut później siedzieliśmy w Jego ogromnym terenowym Fordzie. Okazało się że Tarak pochodzi z Indii - od 6 lat pracuje w Dubaju jako fotograf w jednym z magazynów dla Pań. Po drodze pokazał nam swój apartamentowiec, w którym mieszka razem ze swoją żoną i małą córeczką. Pomimo tego że nasz hotel był oddalony o ok. 20 km od Jego domu, postanowił podwieźć nas praktycznie pod same drzwi - nic za to nie chcąc, nie wziął od nas żadnych pieniędzy ani drobnych upominków, które chcieliśmy mu podarować - co więcej, zaproponował że jeśli tylko będzie miał wolny czas - z chęcią pod koniec naszego wyjazdu zawiezie nas na lotnisko - złoty człowiek!
Wjeżdżając do centrum Dubaju, mijaliśmy coraz wyższe budynki i z minuty na minutę poznawaliśmy ogrom tego miasta, znany do tej pory jedynie z przewodnika.
Po niecałej
godzinie dotarliśmy do naszego hotelu - normalnie taka droga zajęłaby nam ok. 2
godzin. Jego poszukiwania trwały znacznie
dłużej, niż znalezienie tanich biletów do Dubaju. Zależało nam z jednej strony
na dobrej lokalizacji, przystępnej cenie a także na tym żebyśmy byli wszyscy w
jednym miejscu - z racji tego że nasza ekipa liczy łącznie 5 osób nie było to
łatwe. Po 2-tygodniowych poszukiwaniach trafiliśmy na portalu booking.com na świetną okazję. Za 9 nocy w 4* hotelu Park
Inn by Radisson Apartaments Al Rigga zapłaciliśmy ok. 5400 zł, niestety do tej
kwoty musieliśmy jeszcze doliczyć podatki i obsługę - łączna kwota na osobę
wyniosła nas ok. 1380 zł. Ogromnym atutem tego hotelu jest to że będziemy mieć
do dyspozycji apartament składający się z dwóch sypialni. praktycznie w samym
sercu Dubaju - http://www.booking.com/hotel/ae/park-inn-by-radisson-hotel-apartments-al-rigga.pl.html. Co ciekawe gdy sprawdziliśmy ten sam obiekt na
stronie tanie taniehotele.be kosztował on 15 tys. zł - wychodzi na to że nie
trzeba być milionerem by sypiać w luksusowych hotelach, wystarczy tylko dobrze
szukać i tym sposobem można sporo zaoszczędzić - choćby tak jak w naszym
przypadku - prawie 9 tys. zł!
Pomimo tego, że byliśmy w Dubaju jedynie 5h zrobił on na nas niesamowite wrażenie - setki wieżowców, 8-pasmowe drogi, luksusowe samochody a do tego niesamowity upał - choć słońca nie było już na niebie od dobrych 6 godzin. Nie mogliśmy się doczekać następnego dnia ale najpierw musieliśmy się dobrze wyspać - dobranoc! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy także do przeczytania następnych części naszej relacji z wyjazdu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich:
Zapraszamy również na nasz fan page: www.facebook.com/wczterystronyswiata
Pięknie to wszystko wygląda, naprawdę robi spore wrażenie :) niekiedy hotele zagraniczne są tak pięknie wyposażone :)
OdpowiedzUsuńWitam :) Zapraszam wszystkich do skorzystania z nowego portalu wyszukiwania nieruchomości w ZEA :) www.moveincat.com :)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka, pozazdrościć
OdpowiedzUsuńDubaj jest cudowny <3 Wspaniała architektura oraz cudowne Al Mamzar Beach Park :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń